środa, 13 lipca 2016

Koreanką być -Recenzja Sekrety Urody Koreanek

Co kraj to obyczaj-banalne stwierdzenie. Po przeczytaniu książki Charlotte Cho "Sekrety urody kroreanek" , stwierdziłam iż Gender niedługo opanuje cały świat,  oraz znalezienie pakmena będzie możliwe tylko we więzieniu.  Oczywiście tylko sobie (nie)żartuje  (prawie)  lecz gdy dowiedziałam się ,że mężczyźni tj koreańscy mężczyźni dbają o cerę w sposób prawie taki sam jak kobiety koreanki (tak,  kobiety koreanki, na pewno nie my szaraczki)  dostałam ogromnego szoku.  Poczułam się zgnieciona,  jak mały robaczek przez ogra. Uważałam że przywiązuje duża wagę do pielęgnacji cery.  Mycie twarzy  dwa, trzy razy dziennie, używanie maksymalnie dwóch kremów (nawilżający i matujący żeby gładź szpachlowa  się trzymala) jest wystarczające.  Książka Charlotte  Cho zrobiła mi pranie mózgu,  gdyż po przeczytaniu paru stron zaczęłam myśleć jak Azjatka (no może po części temu ze gender if you know what i mean).  Tylko to iż parę dni wcześniej obkupiłam się jak głupia,( przez nadchodzące dni młodzieży znalezienie czegokolwiek wartego uwagi będzie niemożliwościa a już  nie wspominając o dojechaniu do najbliższej metropolii co będzie równie bardziej  niemożliwe) uratowało mnie przed odwiedzeniem Sephory gdzie koreańskich kosmetyków troszeczkę jest.
 

 Cóż jeszcze  mogę stwierdzić.  Ta książka zmienia podejście (to te słodkie obrazki mówię Wam,oni to specjalnie), nawet nie zauważycie, kiedy to się stanie. Jest to trochę niebezpieczne  dla naszego portfela, lecz wszystko z umiarem.  Uważam że taka przesadna pielęgnacja cery,  jest trochę szkodliwa.   gdy zmienimy klimat na gorszy lub sobie odpuścimy na jakiś czas z tym szaleństwem jakim jest moda na Asia-style (nie żeby coś,  dramy, anime, jedzenie itp zrobiło mi pranie mózgu), możemy być pożywką dla bakterii. Nie dopuszczamy do ich działania i w trakcie takiej przerwy przez częściowy brak odporności, będziemy świadkami masakry piłą maszynową. Azajatki mają to do siebie że ich cery do pięknych nie należą , więc im pomoże  (prawie) wszystko . Nie rekomenduję większości ich kosmetyków , chyba że maseczki w płachcie (jestem wielką fanką) . Niedługo otworzę tutaj dział z recenzjami produktów do pielęgnacji cery więc powiem co tak a co nie . Zacznę od azjatyckich kosmetyków
  Cho dobrze gada , ale nie bierzcie do siebie całej tej książki . Nie będę się rozpisywać to trzeba przeczytać. Książkę polecam lecz wszystko z umiarem. Jeżeli ktoś z Was ma już lekturę za sobą, lub jesteście w jej trakcie ewentualnie przed to komentujcie co myślicie ) To co napisałam powyżej to tylko moje przemyślenia, nie chcę nikogo urazić jeżeli Wasze zdanie jest zupełnie inne od mojego :)

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Trochę mało tu recenzji, głównie Twoje przemyślenia, tak jak napisałaś w ostatnim akapicie. Spodziewałam się więcej info o książce, informacjach tam zawartych czy o stylu pisania autorki. A jeżeli o tym mowa, prowadząc blog powinnaś zadbać o poprawną stylistykę i interpunkcję Twoich postów ;) Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Nie znasz sie

Unknown pisze...

Napisałam to co uznałam warte napisania. Poradnika nie ma co spojlerować gdyż poradniki, trzeba czytać od początku doo końca a nie wyrywkowo. Jaki byłby sens gdybym publikowala coś wyrwango z kontekstu.

Anonimowy pisze...

A ja również napisałam to, co myślę i uważam za słuszne. Więc szanowny anonimku, który pode mną napisałeś, że się nie znam: autor musi przyjmować i brać pod uwagę także krytykę, ja nie hejtuję bezpodstawnie tylko staram się pomóc w ulepszaniu bloga :)

Anonimowy pisze...

No i mówiąc o informacjach tam zawartych itd, nie miałem na myśli cytowania fragmentów książki, tylko właśnie recenzję.

Unknown pisze...

Nie mam nic za złe dziękuję za opinie. Tylko że nie wiem czy to można nazwać hejtem. Co prawda, tego bloga jedynie robię dla przyjemności, nie wiąże z tym dalekiej przyszłości oraz nie wiem czy chce się na tym aż tak skupiać, ale może kiedyś takie uwagi się przydadzą .

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.